czwartek, 25 lutego 2016

Złe oznakowanie dróg - czyli krajoznawcza wycieczka linii "A"


Bardzo często się zdarza, że autobusy nie jeżdżą po swoich podstawowych trasach. Częste remonty wymuszają reorganizację ruchu. Bywa też tak, że pod wpływem kolizji czy imprez masowych, trasę też trzeba zmienić. O ile w tramwajach, zmiana trasy zmienia punkt docelowy z uwagi na brak możliwości wyminięcia "problemu", autobusy zwykle go ominą, i do celu dojadą. Mimo, iż za szybą tramwajów widnieje wówczas tabliczka "ZMIANA TRASY", to i tak część pasażerów myśli "Tramwaj jedzie zmienioną trasą do Bytomia". Pewnie dlatego takich oznaczeń nie stosuje się w autobusach.

Zdarzają się pojedyncze przypadki, kiedy to linia podczas zmiany trasy dotrze w miejsca, w których jeszcze nigdy nie była. Jest to wtedy prawdziwa gratka dla fanów komunikacji, i zdziwienie dla lokalnych mieszkańców.


Przykładem może być wizyta tramwaju linii 20 w Sosnowcu, czy autobus linii 37 na Zawodziu podczas Tour de Pologne. Jednak do prawdziwie niecodziennej sytuacji doszło w czerwcu 2009 roku.

linia 7 widziana na Dębie
Godziny popołudniowe. To miał być kolejny zwyczajny kurs jaworznickiej linii A z katowickiego Placu Szewczyka do Jaworzna. Wtedy też, z katowickiego dworca autobusowego odjeżdżało większość linii, porozrzucanych obecnie po centrum, także innych przewoźników, nie tylko KZK GOP, ale także MZK Tychy i PKM Jaworzno. Pod względem trudności w poruszaniu się po centrum, Katowice nie ma sobie równych. Pełno jest uliczek jednokierunkowych, przez które nawet doświadczony kierowca poruszający się po mieście może się przejechać, dosłownie. Często bywa to winą niewłaściwego oznakowania. Istne herezje zaczęły się odprawiać, kiedy to budowali centrum Katowic od nowa w latach 2012-2014. Droga z Zawodzia na podziemny parking w niewybudowanej Galerii Katowickiej była nielada wyzwaniem.

Podobnie oznakowanie myliło kierowców już na długo przed tą rewolucją, jednak nadal podczas remontów nie brakowało pomyłek ze strony kierowców. Kierowca linii A wyruszył spokojnie w trasę, jeszcze przed godziną szczytu. Nienastawiony na korki, obsługiwał kolejno przystanki na trasie. W dalszej części nie było już tak fajnie.Kierowca skręcił w nie tę drogę ruchu, co powinien. Pasażerowie, którzy często poruszają się A zauważyli, że coś jest nie tak, i jeden z nich postanowił pomóc kierującemu. Padła propozycja, by pojechać na Giszowiec, i tam nawrócić, by włączyć się w swoją podstawową trasę. Jak mówiono, tak zrobiono, i nawrócono na Giszowcu, skąd autobus ruszył starą trasą przez autostradę.

"A" jechało w jak najlepsze przed siebie. Dostrzegalny był już charakterystyczny punkt na trasie do Jaworzna, Fashion House. Autobus dojeżdżał do zjazdu z autostrady nieopodal ronda. Po chwili okazało się jednak, że z powodu remontu przejazd jest zamknięty, a co za tym idzie, nie jest możliwy zjazd z autostrady. Pasażerowie zaczęli się niecierpliwić, gdyż nie widząc innej opcji, trzeba było jechać dalej. Temperatura rosła, napięcie nie malało, a droga wydawać by się mogło końca nie ma. W końcu  można było na moment przystanąć i ...  zacząć ostrą dyskusję z obsługą płatnych bramek na Kraków. Niestety, to była jedyna możliwa opcja dalszej jazdy, kierowca był zmuszony udać się tam, z nadzieja na możliwość nawrócenia.


Argumenty, przekonywania, prośby, nijak się to miało do pani siedzącej za okienkiem szlabanu - przejechać się nie dało, trzeba zapłacić opłatę. Najwyraźniej nikt nie przewidział sytuacji w regulaminie przejazdu, na temat "Zmiany trasy przejazdu z powodu złego oznakowania dróg w Katowicach". Gdy zmuszony kierowca miał już zapłacić, okazało się, że nie ma z czego. Korek za autobusem robił się coraz większy, i gdzie tylko się dało, auta zjeżdżały na bramki obok. Tłumaczenia na nic się nie zdały, trzeba było zapłacić te 12,50zł. Na szczęście, są na tym świecie jeszcze dobrzy ludzie (albo chcący dojechać do domu, lub nie daj boże do pracy). Pasażerowie zorganizowali zrzutkę, i wraz z kierowcą uzbierali wymaganą kwotę na przejazd. Autobus w końcu ruszył w dalsza drogę.

Po kilkunastu minutach można było już bez przeszkód zjechać do Jaworzna, by przez Jeleń i Osiedle Stałe włączyć się na swoją podstawową trasę. Po długiej morderczej jeździe, pasażerowie w końcu mogli opuścić, nagrzanego od słońca i emocji pojazd, by udać się do domów i poopowiadać znajomym i rodzinie o przygodzie z tego pamiętnego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz